Kredyty w rachunku bieżącym cieszą się wśród przedsiębiorców wyjątkowym uznaniem. Na korzyść tego rozwiązania przemawiają: stosunkowa duża łatwość w pozyskaniu finansowania, elastyczność oraz swego rodzaju poczucie bezpieczeństwa. Limit w rachunku nie jest jednak rozwiązaniem idealnym. Posiada kilka istotnych wad, a cena nie powinna być jedynym kryterium przy wyborze oferty.
Ile maksymalnie mogę otrzymać z banku?
Wysokość maksymalnego finansowania w rachunku bieżącym waha się, w zależności od banku, pomiędzy jedno- a trzykrotnością średnich miesięcznych obrotów z ostatnich sześciu lub dwunastu miesięcy. Jeżeli nasza firma generuje obroty na poziomie 1,2 mln rocznie, to możemy liczyć na finansowanie na poziomie od 100 000 do 300 000 tys. Jeżeli więc obroty nie są regularne, a zależy nam na określonej kwocie kredytu, warto wybrać bank z korzystnym dla nas sposobem liczenia średniej. Nasza zdolność kredytowa może różnić się znacząco w zależności od tego, jaki okres przyjmiemy do analizy, ponieważ większe znaczenie ma wysokość generowanych obrotów niż wypracowany zysk.
A co z tą elastycznością?
Elastyczność definiowana jest najczęściej przez pryzmat możliwości płacenia jedynie za kwotę faktycznie wykorzystanego kredytu. Firmy doceniają fakt, że nie muszą co miesiąc spłacać raty kapitałowej a jedynie odsetki. W zamian za ten „przywilej” banki stawiają wymogi dotyczące zapewnienia określonych obrotów na koncie. Na pozór wydawać by się mogło, że jest to warunek dość nieszkodliwy. Niewywiązywanie się z niego może jednak nieść za sobą bardzo poważne konsekwencje, a owa elastyczność nie bywa już wtedy tak jednoznaczna. Dodatkowo limity w rachunkach dużo bardziej obniżają zdolność kredytową. Niższa zdolności oraz wymóg generowania określonych obrotów prowadzić może do większego uzależnienia się od konkretnego banku porównując z innymi rozwiązaniami finansowymi.
I tu dochodzimy do kwestii bezpieczeństwa!
Limit w rachunku jest rozwiązaniem finansowym znacząco obciążającym zdolność kredytową przedsiębiorstwa. 100 000 limitu traktowane jest tak, jakby firma spłacała kredyt inwestycyjny o racie 3 500 miesięcznie (można to porównać z kredytem ratalnym na 10 lat w kwocie 286 000). Nie ma tu znaczenia czy limit jest wykorzystywany w części, w całości , czy w ogóle. Liczy się jedynie sam fakt podstawienia środków do dyspozycji. Dlatego też lekkomyślne skorzystanie z oferowanego (często automatycznie) kredytu w rachunku bieżącym może zamknąć lub utrudnić drogę do dalszego finansowania – szczególnie jeżeli musielibyśmy, a nie jesteśmy w stanie zamknąć przyznanego nam limitu.
Jeżeli chodzi o wymóg generowania określonych obrotów na koncie, jest on zawsze zapisany w umowie kredytowej. Banki podchodzą do przestrzegania tego warunku bardzo poważnie, ponieważ często, oprócz weksla, jest to jedyne zabezpieczenie transakcji. Standardowo poziom oczekiwanych obrotów waha się pomiędzy 40 a 60% przyznanego limitu. Oznacza to, że jeżeli został nam przyznany kredyt na 100 000 to miesięczne na konto bankowe musi wpływać 60 000. Banki bardziej elastyczne akceptują średnią z dwóch lub trzech miesięcy, dzięki czemu zasilanie konta nie musi być regularne. Ważne natomiast, aby średnio było to właśnie te 60 000. Uprzedzając podpowiem, że metoda „przerzucania” pieniędzy pomiędzy swoimi kontami nie zdaje egzaminu. Banki oczekują wpływów tzw. „oczyszczonych”, czyli pochodzących od firm zewnętrznych, niepowiązanych kapitałowo i osobowo z przedsiębiorcą. Transakcje we wpłatomacie są akceptowane, o ile, jak to ładnie banki określają, w prowadzonym biznesie jest to uzasadnione.
Jeżeli natomiast firma, z jakichkolwiek powodów, nie wywiąże się z przyjętych warunków konsekwencje mogą być następujące:
- najłagodniejsza – podniesienie marży banku, aż do momentu wypełnienia zobowiązania,
- dotkliwa – odnowienie limitu w niższej kwocie, adekwatnej do generowanych obrotów i żądanie spłaty części limitu,
- najdotkliwsza – wypowiedzenie umowy kredytowej i nakaz całkowitej spłaty limitu.
Sytuacje, w których banki wypowiadają umowy kredytowe, nie należą do rzadkości. Wynikają one czasami z niedopatrzeń firm, ale bardzo często z racji normalnego ryzyka biznesowego. Proszę sobie wyobrazić, że główny odbiorca (z jakiegokolwiek powodu – pogorszenie kondycji finansowej, embargo, zmiany polityczne, bankructwo itp.) przestaje z nami współpracować i nie mamy czym generować obrotu na koncie. W takiej sytuacji banki często nie przedłużają umów. Firma traci ważnego klienta a bank ze swojej strony dorzuca wypowiedzenie limitu! Aby się od tego uchronić należy dobrać wysokość limitu na odpowiednim i bezpiecznym poziomie oraz nie używać go, jako kredytu inwestycyjnego a jedynie jako pomoc w zapełnieniu chwilowej luki finansowej. Dodatkowo warto zdywersyfikować nasz portfel produktów finansowych o faktoring a wykorzystywany limit podzielić pomiędzy dwa banki.
Zdarza się niestety, że ograniczanie wysokości przyznanych limitów lub nawet nieprzedłużanie umów dokonywane jest na podstawie odgórnych wytycznych i nie ma nic wspólnego z kondycją finansową danego przedsiębiorcy. Do takich sytuacji dochodziło na przykład w branży transportowej, budowlanej ale również e-commerce. Instytucje finansowe, na podstawie obserwacji rynku, uznawały, że dane sektory gospodarki stają się branżami podwyższonego ryzyka. Powodowała to zacieśnienie bankowych progów ostrożnościowych i ograniczenie finansowania. Najszybciej i najłatwiej można zmniejszyć zaangażowanie w kredyty obrotowe, bo one odnawianie są co roku. Wtedy to firma słyszy, że bardzo nam przykro ale zmieniły się uwarunkowania i musimy ograniczyć finansowanie np. o 30%. Bardzo się cieszymy że macie dobre wyniki finansowe, ale to nic nie zmienia – takie mamy odgórne wytyczne. Możecie kredyt spłacić od razu lub rozłożymy Wam to na 12 rat.
Nie raz byłem proszony o szybką pomoc w refinansowaniu tego typu zobowiązań. Takie niespodziewane obciążenie finansowe może poważnie zachwiać płynnością finansową firmy. Sytuacja staje się często wręcz dramatyczna, gdy do spłaty wymagany jest limit wykorzystany w 100%. Wyjąć z obrotu jeden lub dwa miesiące przychodów to poważny cios!
Dlatego zachęcam do bardzo rozważnego podchodzenia do kwestii limitów w rachunku bieżącym i zastępowania tego instrumentu, w miarę możliwości, faktoringiem. Zalety i wady usług faktoringowych przedstawię w kolejnych wpisach